Gdybyście mieli teraz, z zaskoczenia wymienić kilka warszawskich restauracji, do których warto pójść, to czy znalazłby się wśród nich Opasły Tom? Jeżeli nie, czas to zmienić 😊 

📖 Wstęp

Nie wiem z czego wynika to, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy kilka razy odwiedzałem Klonna, Kieliszki na Próżnej, Hub.Praga, Rozbrat 20, a ani razu nie wpadłem do Opasłego Tomu. Co więcej, w mojej bańce znajomych, tych bliższych i dalszych, Opasły nie znajduje się na tak zwanej krótkiej liście. 

Kiedyś restauracja znajdowała się na ulicy Foksal, prowadzona była przez Agatę Wojdę, a zachwyty wylewały się z komentarzy i opinii. Potem nastąpiła zmiana warty, a właściwie ciągła rotacja gościnnie zapraszanych szefów, która miała być pewnego rodzaju wyróżnikiem Opasłego Tomu. U mnie zbudzała jednak nieufność.

Obecnie kuchnią dowodzi Konrad Kowalski, a w 2022 roku restauracja znalazła się na liście ciekawych odkryć kulinarnych na świecie „50 best: Discovery” opracowywanej przez magazyn Restaurant, czyli ten sam, który co roku tworzy prestiżową listę 50 najlepszych restauracji świata.

Goście zamawiać mogą dania z karty lub zdecydować się na jedno z dwóch menu degustacyjnych: mięsnego i wege. Nasza czwórka jednogłośnie wybrała to pierwsze, choć drugie też zapowiadało się bardzo ciekawie. 

📖 Rozdział 1

Kilka pierwszych stron książki potrafi zdecydować, czy będziemy ją czytać z wielką ochotą, czy odwlekać przejście do kolejnych rozdziałów w nieskończoność. Tak właśnie jest z amuse bouche’ami, drobnym lecz bardzo istotnym początkiem historii opowiadanej przez szefa kuchni. 

Pijemy więc sobie bąbelki, rozmawiamy, śmiejemy się, obsługa przynosi amuse bouche’a, którym jak się okazuje jest grzanka z musem z węgorza. Nasz entuzjazm nieco gaśnie. Grzanka to przecież grzanka, nie ma co się nad nią rozwodzić, zjemy szybko, zapomnimy, przejdziemy dalej. Trudno. Pierwszy gryz… i przy stole zapada absolutna cisza. Do dziś żałuję, że nikt nie nagrał naszej reakcji – sam z chęcią puściłbym replay.

To nie był po prostu bardzo dobry amuse, nawet pisane kapitalikami określenie GENIALNY nie ma szansy wyrazić w pełni zachwytu. W dłoni trzymałem z pewnością jeden z absolutnie najlepszych amuse’ów jakie jadłem w życiu, wliczając te serwowane w trzygwiazdkowych restauracjach.   

Wierzch tostu był skarmelizowany i chrupiący niczym delikatna skorupka w crème brulee, a wnętrze miękkie i przełożone kremem z węgorza. Zabawa teksturami – poziom arcymistrzowski i tym samym FENOMENALNY początek kolacji! Wow! 

Tylko co teraz? Czy inna dania będą w stanie dorównać grzance? Jak to w ogóle brzmi 😊 

📖 Rozdział 2

Gdy na stole pojawił się łosoś z kalarepą, ikrą śledzia i śmietaną było już jasne, że poziom został utrzymany. Koncepcyjnie danie nie było odkrywcze, ale balans między słodkością, kwaskiem, chrupkością kalarepy i miękkością łososia oczarował nas. Talerze wróciły na kuchnię tak wyczyszczone, że wyglądały, jakby świeżo wyjechały ze zmywarki. Jednak, co najważniejsze, główny bohater tego rozdziału – łosoś – stanowił ewidentnie postać pierwszoplanową i był gwiazdą najwyższej jakości, której nie przykryty pozostałe składniki. O tak!

📖 Rozdział 3 

Tatar, chyba obowiązkowy punkt programu wielu degustacyjnych kolacji, ponownie pokazał moc produktu, czyli delikatność i smak mięsa. Dodatki nadawały trochę słodyczy, trochę kwaskowości, a całość przepięknie uzupełniał dymny dressing. Trzy dania i trzy cudowne wrażenia smakowe  sprawiły, że zaczęliśmy z jeszcze większą ciekawością oczekiwać kolejnych rozdziałów.  

📖 Rozdział 4  

Wtedy zjawił się on – pieróg z żółtkiem, musem ziemniaczanym i truflą. Król wieczoru, hrabia smaku, książę ochów i achów… Oszałamiająco cudowny. Półpłynne żółtko wylało się z pieroga, połączyło z ziemniakami, kremem truflowym, a kruche chipsy zapewniły nieco chrupkości. Autor tej kulinarnej opowieści stworzył danie, które mógłbym jeść codziennie przez następne tygodnie. Powiem więcej, nie tyle „mógłbym”, co „chciałbym” jeść je na co dzień. Kosmos!

📖 Rozdział 5

Zafascynowani czekaliśmy w napięciu, co wydarzy się dalej. 

Dorsz z dzikim ryżem i „ketchupem” z palonej marchwi był kolejnym daniem wpisującym się w styl tej historii. Wyraźnie zaznaczony główny bohater – ryba. Świetnie przygotowana, z chrupiącą skórką, a wokół fenomenalnie współgrające ze sobą postacie drugoplanowe, które nawet jeżeli miały swój wyraźny charakter, nie przytłaczały.

📖 Rozdział 6

O ile na początku zastanawiałem się, czy jako jedyny z naszej czwórki nie wziąć z ciekawości menu wegańskiego, to pod koniec nie kryłem radości, że nie wyłamałem się. Zwłaszcza, gdy spróbowałem ostatniego, słonego dania tego wieczoru – polędwicy z jelenia. Polędwicy delikatnej, miękkiej, położonej na musie z rodzynek tuż obok sosu kawowego. Jak ta gorycz kawy świetnie łączyła się z rodzynkami, puree z selera i polędwicą z jelenia, coś niesamowitego. Jeżeli cokolwiek na talerzu miałoby zastępować moje ukochane demi glace’y, to byłaby to właśnie ta kombinacja smakowa. 

Zresztą nasze wrażenia kolejny raz najlepiej opisywały talerze, które ponownie błyszczały po wyczyszczeniu ich z sosu przy użyciu chleba. Gdyby nie chleb nic nie powstrzymałoby nas przed ordynarnym wylizaniem resztek sosów. 

📖 Rozdział 7 

Przed deserami uświadomiliśmy sobie, że jesteśmy już pokaźnie objedzeni, ale, co muszę podkreślić z dumą, nie poddaliśmy się. I resztkami sił zmierzyliśmy się ze słodkościami, z których pierwszym był „batat, kakao, rokitnik”, a drugim tarta karmelowa z gałką muszkatołową i zredukowanym do postaci sosu czerwonym winem. Smaczna i co najważniejsze, nie przesładzająca, choć przecież karmel zdecydowanie słodki jest. A mimo to w towarzystwie lodów, wina i lekkiej bezy nie był aż tak zabójczo intensywny. Autor kolacji zadbał po prostu, aby wspomnienia po niej nie krążyły wokół cukru, bo ten rzeczywiście potrafi przytłoczyć i zamazać wrażenia smakowe innych dań. 

📖 Epilog

Do tej pory Opasłego Tomu próżno było szukać na mojej krótkiej liście, jednak wparował do niej, rozepchał się łokciami i sprawił, że już nie mogę doczekać się kolejnego tomu opowieści. Nowe menu już wkrótce…

Jeżeli Wy również nie braliście wcześniej Opasłego pod uwagę, zachęcam, abyście tak jak ja naprawili swój błąd 😊  

Charakterystyczni bohaterowie, świetnie zarysowane postacie poboczne, malowniczo opisane wnętrza i wciągająca, spójna historia zaplanowana od początku do końca – w świecie opasłych książek powiedziałbym, że to jeden z kandydatów do Literackiej Nagrody Nike.

Czy wrócę do restauracji Opasły Tom? Jak najszybciej na nowe menu!

Adres: Opasły Tom, ul. Wierzbowa 9, Warszawa
www.kregliccy.pl/opaslytom